Kilka dni temu zrobiłem sobie obiad... trochę dużo słowo, bo ugotowałem makaron penne i dodałem gotowego czerwonego pesto z lidla. Moje dziecko (dwulatka) wyjadało sobie makaron z odrobiną pesto z własnej miseczki, zaś swoją porcję doprawiłem solidną ilością tabasco habanero. Tak bez szału, ale było czuć wyraźnie że jest ostrzejsze na tyle, że moja Żona już by tego nie ruszyła. Po obiedzie na stole została miska z resztką pesto, wiec moja córka wsadziła tam palec i oblizała. Myślałem, że zaraz będzie płacz itd., bo jednak dosyć pikantne, a ta uśmiech i znów palcem do miski. Zakaszlała trochę, widać że zapiekło i dalej, uśmiech i wylizywać sos ze ścianek... jak się ta odrobina skończyła to z wyrzutem pokazała, że chce jeszcze. Oczywiście, już nie dostała, bo dzieci i ostre sosy to nie jest dobre połączenie (chociaż to bardzo ostre nie było, bo wymieszane z sosem pesto - ogólnie trochę ostrzejsze niż ketchup z piekła rodem kotlina), ale wyraźnie zasmakowało. Cóż, już więcej do sosu się nie dostanie, ale może za parę/naście lat będzie jadała razem ze mną bardziej pikantne rzeczy, a jeśli ktoś w szkole będzie próbował zjeść jej kanapkę to dozna szoku