Hej!
Podepnę się do tematu, żeby nie tworzyć kolejnego.
Otóż, mam problem z przezimowanymi krzakami. W zasadzie to problemu zostało już całkiem niedużo, bo większość padła. Ale nie jesienią, czy zimą, tylko teraz. Nie mam pojęcia, o co im chodzi. Wilgoć mają ok, w mieszkaniu ciepło 22 st, na południowym parapecie słońca ile się da. Stojąc na chłodnej klatce przez całą zimę miały się różnie. Część padła, ale te które zostały zaczęły puszczać ładne zielone listki tu i ówdzie. Przyciąłem więc gałęzie ewidentnie suche i część zabrałem do mieszkania. I wtedy (może tylko zbieżność czasu) zaczął się problem. Listki zaczęły opadać, a rośliny obumierać. Można by pomyśleć, że szok, stres, nagła zmiana z chłodnej klatki na ciepłe mieszkanie z powietrzem dość suchym przez kaloryfery, które jeszcze grzeją. Ale nie można, bo tym pozostałym na klatce dzieje się podobnie. Najlepiej się ma jalapeno purple, na której najmniej mi zależało ze względu na jej znikomą ostrość, a teraz wychodzi, że będzie najładniejszą papryką.
Dla zobrazowania zdjęcie jolokii w stanie obecnym - listki młode wyrastają i wkrótce odpadają.
Zmarnowały mi się niestety trinidad moruga scorpion parę sztuk, habanero i carolinka. Byłem przez to zmuszony do wysiewu dość późnego, bo w połowie marca, a i z tym problem był, bo kupione od hodowcy na allegro nasionka nie miały zbytnio zapału do kiełkowania. Tak się tym przejąłem, że postanowiłem się ratować i kupiłem nasionka habanero oryginalne znanej firmy produkującej różne nasiona.
Podpowiedzcie proszę, co może być przyczyną takiego zamierania zimowanych roślinek. Jeśli w tym roku nie uda mi się nic uratować, to może w przyszłym się wystrzegę błędów.