Pozwolę sobie pokazać miejsce poza przetartymi szlakami.
Islay! Wyspa na zachodnim wybrzeżu Szkocji. 600 kilometrów kwadratowych, 3000 mieszkańców, niezliczone stada owiec, krów, jeleni, królików... oraz 8 gorzelni produkujących najlepszą whisky na świecie (i nie mam tu na myśli cytatu z Vabanku ) Pastelowa przyroda, dookoła morze, życzliwi ludzie: miejsce, gdzie się chce wracać.
Główna ulica głównego miasta na wyspie: Bowmore. Kościół okrągły, żeby diabeł się po kątach nie chował.
Port na h-Abhainne (Portnahaven) na zachodnim wybrzeżu.
Interior wyspy:
Torfowiska i klify na półwyspie Oa:
Zatoka Loch Gruinart. Podczas odpływu można chyba przejść suchą nogą... ale może to być bardzo niebezpieczne, jeśli kogoś złapie przypływ.
Moo.
Kildalton Cross - celtycki krzyż z VIII wieku n.e.
Przydrożna kawiarnia Lokalny farmer zostawia przy stole lodówkę z ciastem (pysznym, własnej roboty) i zimnym mlekiem, termos z gorącą wodą, kawę rozpuszczalną i herbatę w torebkach, talerze, kubki i sztućce. Oraz do niczego nie przymocowaną skarbonkę. Można się poczęstować i zapłacić.
Oczywiście nie mogę pominąć moich ulubionych gorzelni
Kultowy Ardbeg:
Wielkie destylacyjne kotły miedziane w Caol Ila. Tak tradycyjnie wytwarza się whisky słodową w ponad 100 destylarniach północnej Szkocji:
A tutaj coś, czego się nie spodziewałem. W Bridgend, dawnej stolicy Islay, w osłoniętej przed wiatrami niecce znajdują się komunalne ogrody założone bodaj w XVII wieku, dostarczające lokalnie warzyw, owoców itp. Można zwiedzić, kupić warzywa. Wlazłem do foliaka i...
Oczywiście nie jest to super-ostra chiliheadowa kolekcja, ale opiekun ogrodów wyhodował bardzo ładne krzaczki jalapeno, Hungarian Wax, poblano, jakichś odmian słodkich i noname...
Jeśli kogoś zainteresowałem, w miarę możliwości odpowiem chętnie na pytania.