Ja miałem w planach zrobić nieco oszukana wersję sosu adobo bo chciałem zwiększyć ilość finalną przez dodanie przetartych pomidorów, ale po kilku próbach efekt mnie nie zadowalał, a zwiększenie ilości o 20-30% kosztem dodania pomidorów mnie nie urządzało więc zostałem przy przepisie bazowym.
Najpierw uwędziłem jalapy, z początku było w planach 8h, ale zostały w wędzarni na 48h %-) przez co nabrały po dosuszeniu czarnego koloru.
Następnie takie kawałki jak powyżej podsmażyłem na oliwie z oliwek (zupełnie inny smak niż olej) z cebulą, czosnkiem i solą. Nie mierzę proporcji więc ich tu nie podam...wszystko na oko robię raczej, ale wiadomo, że cebuli jest znacznie mniej niż jalapów, a czosnku mniej niż cebuli
po 5min smażenia jak kapsaicyna zaczęła wypełniać kuchnię i wszyscy w domu zaczęliśmy kaszleć wlałem wody i tyle aby przykryć smażoną zawartość. Dodałem oregano, trochę zmiażdżonych ziaren kolendry, słodką paprykę w proszku, brązowy cukier MUSCOVADO. Doprowadziłem do wrzenia i zmniejszyłem palnik na 1, także nawet się nie gotowało tylko było delikatnie podgrzewane. W tym stanie trzymałem chyba z 2 dni na piecu, tylko na noc wyłączałem żeby się nie przypaliło. Warto też wziąć pod uwagę, że miałem do zużycia wysuszone jalapy z 15kg surowych więc objętościowo było tego chyba z 30L. Mniejsze ilości pewnie trzeba by częściej mieszać.
Jak po 2 dniach wyraźnie zaczęła się ta zupa zagęszczać, woda odparowała nieco, a suszone papryki zabarwiły wszystko na czarno i się rozgotowały to zwiększyłem ogień chyba na godzinę żeby zredukować całość do porządanej konsystencji, co w moim przypadku oznaczało gęstość ketchupu. Jak ostygło to wiadomo, że i tak jeszcze zgęstniało. Na koniec wszystko przejechałem blenderem tak z grubsza, żeby trochę rozwalić większe kawałki jalapów.
Na koniec wlałem do słoików i zapasteryzowałem. Finalnie wygląda to tak jak poniżej i ma kolor czarno-zielonkawy. W smaku dominuje dym, ale też i słodycz. W jalapach lubię to, że uderzenie ostrości następuje momentalnie ale nie jest to hardcore jak w chinense kiedy paszcza aż boli. Tutaj ostrość mija dość szybko i chce się wziąć kolejną porcję sosu. Podejrzewam, że z tych ok 100 słoików co zrobiłem tylko część pójdzie na sprzedaż jak zakładałem
a większość ja zjem przez zimę...